Patron

Kategoria: O szkole

Patron szkoły

Przed ludzkością zawsze piętrzyły się dziejowe wyzwania. Jednym z nich była i jest natychmiastowa konieczność znalezienia paliwa przyszłości. Zasoby węgla, jeśli nawet starczą na czas jakiś, zalegają coraz głębsze pokłady Ziemi. Ich wydobycie przestało być opłacalne, a paliwo po prostu "niemodne". Ropa naftowa stała się paliwem strategicznym i te kraje, które własne gospodarki od niej uzależniły, skazane są na liczne wstrząsy ekonomiczne i tak wielkie wahania koniunktury, że coraz częściej słyszy się o palącej potrzebie znalezienia czegoś nowego, bezpiecznego, ekonomicznego no i na miarę nowego tysiąclecia. Źródeł energii poszukiwano zawsze, jak historia długa i ciekawa, ale żadne z poprzednich nie gwarantowało niewyczerpywalności. Obecnie każdy, kto przyczyni się do znalezienia “paliwa przyszłości”, stanie się nie tylko sławny, ale i bogaty.

Gabriel Narutowicz 1865 - 1922 

narut.jpg

 

W dzisiejszym felietonie przedstawić chcę sylwetkę Polaka, zaprzęgającego siłę rzek górskich do pracy, polityka, wspaniałego inżyniera i myśliciela, ale przede wszystkim fachowca wielkiej klasy, który zostawszy politykiem, zginął z rak fanatyka. Niech więc dzisiejszy felieton będzie pochwałą pracy ludzi dla ludzi i potępieniem fanatyzmu.
Gabriel Narutowicz urodził się i wychował na Żmudzi. Pochodził z rodziny szlacheckiej o rozległych tradycjach patriotycznych. W rejonie, gdzie przyszło mu dorastać, nie było polskich szkół, rodzina zdecydowała więc za niego i posłany został do liceum niemieckiego. Po ukończeniu szkoły stanął przed trudnym wyborem zawodu. XIX wiek, o czym wielokrotnie już pisałam w poprzednich felietonach, tworzyli inżynierowie, ludzie nauki i szeroko pojmowanej wiedzy w służbie ludzkości, toteż i Narutowicz wybrał przedmioty ścisłe, wydział matematyczno - fizyczny uniwersytetu w Petersburgu. Nie było mu dane ukończyć uczelni z powodów zdrowotnych (gruźlica). Opuścił Rosję i udał się do Szwajcarii. Z nią związał swe siły twórcze i wiele lat wytężonej pracy. O tym, jak została oceniona, niech świadczy tablica umieszczona w głównym gmachu Politechniki Związkowej w Zurychu, na której w dwóch językach czytamy:


"Gabriel Narutowicz (17 III 1865-16 XII 1922)
1908-1920 profesor budownictwa wodnego przy Politechnice Związkowej,
1920-1922 minister robót publicznych, minister spraw zagranicznych,
pierwszy prezydent Rzeczypospolitej Polskiej,
od szwajcarskich i polskich przyjaciół i wielbicieli."

 

Karierę zawodową rozpoczął Narutowicz od projektowania trakcji kolejowych, aby następnie zająć się wodociągami i kanalizacją. Szwajcaria nie posiada prawie wcale zasobów mineralnych, rozwój przemysłu wytyczany w każdym państwie możliwościami geologicznymi, napotykał na ograniczenia, ale kraj posiada rzeki górskie o dużym spadku, które nazywane “białym złotem” mogły dostarczać energię poszukiwaną w równym stopniu przez przemysłowców co i prywatnych użytkowników. Narutowicz zajął się więc szwajcarskim “białym złotem” i od roku 1895, od uzyskania obywatelstwa kariera jego potoczyła się gładko. Najpierw związał się z doskonale prosperującą firmą i biurem projektowym inż. K.L.H.Kursteina, aby po latach zostać jego prawą ręką i wspólnikiem. W nowej ojczyźnie stał się Narutowicz wyrocznią niemal. Uchodził za eksperta, a każdy projekt jego autorstwa i realizacja tegoż były świadomym pokonywaniem trudnej drogi ujarzmiania przyrody z uwzględnieniem zasad ekologicznych (gdy tymczasem inne, lawinowo rozwijające się przemysły nie uwzględniały potrzeby ochrony środowiska ludzkiego). Aby nie być gołosłowną, wymienię powszechnie wskazywane prace Narutowicza – budowa elektrowni na rzece Urnasch pod St.Gallen, gdzie wykorzystano pięciokilometrowy odcinek traktu wodnego z wodospadem o wysokości 90m. Pięć turbin przekazanych do eksploatacji równo sto lat temu nie na długo wystarczyło. W trzy lata później musiano moc elektrowni powiększyć, aby sprostać potrzebom gęsto zaludnionego ośrodka. Każde nowe przedsięwzięcie zmuszało go do poszukiwania odmiennych rozwiązań.

Na przykład elektrownia w Andelsbuch musiała uwzględniać daleko zróżnicowany pobór mocy we dnie i w godzinach nocnych. To tam właśnie powstały pojęcia - “elektrownia przepływowa” i “elektrownia zbiornikowa”, które funkcjonują do dziś.
Elektrownia oddana do użytku w 1908r. była prawdziwym powodem do dumy, nie tylko poprzez swą nowoczesność, ale także i dlatego, że po raz pierwszy przekazywać zaczęto nadwyżkę energii na odległość, do państw sąsiednich, chociaż jeszcze niedawno trzeba było sprowadzać ją do Szwajcarii. Olbrzymia wdzięczność Szwajcarów wyraziła się w tym, że ofiarowali Narutowiczowi katedrę na politechnice w Zurychu, której absolwentem nota bene był kiedyś. Ten jednak w dziwnie opieszały sposób podchodził do jej objęcia. Spekulowano, że może kwota, jaką zaproponowano Polakowi wraz z profesurą nie zadowalała go. Tak naprawdę przyczyn należy dopatrywać się w sytuacji politycznej ówczesnej Europy.
Chociaż Narutowicz dawno pożegnał się z ziemiami dzieciństwa i po niemiecku mówił tak doskonale, nawet w dialekcie szwajcarskim, że tylko wyjątkowe ucho potrafiło usłyszeć słowiańską podstawę, to jednak, gdy oczy świata zwrócono na Polaków, naród bez jednolitego państwa, uśpiona polskość Narutowicza odezwała się ze wzmożoną siłą. Wyczekiwał. Jego osiągnięcia szły w parze z sukcesami wielu rodaków. (Maria Skłodowska, H. Sienkiewicz i wielu wielu innych).
W tamtych latach uchodził Narutowicz za bezzwrotną kasę pożyczkową dla rodaków w potrzebie. Miał szeroki gest, ale tylko wówczas, gdy widział słuszność celu. Coraz częściej proszony był o ekspertyzy. Nigdy ponoć nie widział przeszkód. Dzięki niemu w latach 1906-8 powstała we Francji elektrownia Fefrain, zasilająca prądem cały okręg Montbeliard, gdzie po raz pierwszy zastosowano urządzenie zwane ”zamkiem wodnym”, dzięki któremu poradzono sobie z przelewami wodnymi. Elektrownie jego projektów pracowały i pracują nadal we Włoszech, Hiszpanii, ekspertyzami posłużyła się Finlandia, Turcja zabiegała o projekty, a kraje na kontynencie amerykańskim wszczęły pierwsze rozmowy na temat wykorzystania zasobu wodnego Ameryki. Na to już niestety Narutowicz nie miał czasu, był przecież nie tylko inżynierem - projektantem, ale czynnym zawodowo nauczycielem akademickim i chociaż sam niechętnie mówił o własnej pracy pedagogicznej, to studenci go uwielbiali nazywając pieszczotliwie ”Naruti”. Chwalili za precyzję wykładów, za talent i za głęboką kulturę.
Do Polski Narutowicz powrócił w 1920r. po tym jak pełną parą pracowało jego największe inżynierskie przedsięwzięcie - elektrownia na rzece Aar w pobliżu Berna. Bliskie mu były polskie ziemie, przewędrował przez Galicję z zamiarem stworzenia sieci polskich elektrowni wodnych dla nowego państwa.
Nie o wszystkich pomysłach, projektach i zamiarach da się napisać w skromnych rozmiarów felietoniku miesięcznym, ale chcę Państwa przekonać, że człowiek ten, któremu Szwajcaria dawała do dyspozycji miliony, w Polsce nie mógł doprosić się o tysiące. Mimo że przedsięwzięcia, na które chciał je przeznaczyć, należały do rzędu najsłuszniejszych. Jako minister robót publicznych wydał decyzje i dziś zdumiewające trafnością. To za jego kadencji odbudowano 270 tys. budynków, w tym 2547 szkół, ponad 300 mostów, naprawiono i wybudowano większość polskich dróg itd.
To Narutowiczowi wysłanemu w 1922r. na międzynarodową konferencję do Genui zawdzięczamy sukces polskiej delegacji. Nie wiadomo jak potoczyłyby się losy Polski w dwudziestoleciu międzywojennym, gdyby pozostał na stanowisku prezydenta pełną kadencję.
Może... i w tym momencie pozostawiam pole do przemyśleń ciekawskim, którzy zechcą pochylić się nad kartami polskiej historii losami ludzkimi pisanej.

Ostatnie dni życia politycznego Gabriela Narutowicza

rok 1922
9 XII - Zgromadzenie Narodowe wybrało po pięciu turach głosowania prezydenta RP. W ostatniej rozgrywce kandydat PSL „Wyzwolenie", Gabriel Narutowicz uzyskał 289 głosów i pokonał kandydata prawicy, którym był Maurycy Zamoyski - 227 głosów.

W poprzednich turach odpadali kolejno: Ignacy Daszyński (PPS), Jan Baudouin de Courtenay (mniejszości narodowe) oraz Stanisław Wojciechowski (PSL „Piast"). Wybór Narutowicza na prezydenta wywołał istną burzę po prawej stronie sceny politycznej. Prezydenta szykanowano, szkalowano i oskarżano o to, że nie jest obywatelem polskim, że głosowali na niego socjaliści, komuniści i Żydzi, że nie wierzy w Boga, że nie jest godnym tego, by być prezydentem Polski. Dnia 10 grudnia ukazał się w „Rzeczpospolitej" artykuł działacza endeckiego, Stanisława Strońskiego Ich prezydent. Autor pisał w nim, że obce narodowości, Żydzi, Niemcy, Ukraińcy [...] narzuciły wczoraj większości polskiej [...] wybór p. Gabriela Narutowicza na Prezydenta. [...] Wybór ten, zdumiewająco bezmyślny, wyzywający, jątrzący, wytwarza stan rzeczy, z którym większość polska musi walczyć i na podstawie którego żadną miarą nie stanie do pracy państwowej, bo to byłoby tylko utrwaleniem rozstroju i zagładą podstawowych pojęć, którymi stoją narody.

11 XII - Aby nie dopuścić do zaprzysiężenia nowego prezydenta, bojówki prawicowe usiłowały zatamować dostęp do Sejmu dla posłów lewicy. Część posłów i senatorów pobito bądź zatrzymano siłą (m.in. Bolesława Limanowskiego i Ignacego Daszyńskiego). Doszło do zamieszek na ulicach i starć zwolenników endecji z robotnikami PPS. W zajściach zginął jeden robotnik. Prezydent, podczas jazdy powozem do Sejmu, został obrzucony lodem i śniegiem. Przy pustych ławach prawicy Gabriel Narutowicz złożył przysięgę: Przysięgam Bogu Wszechmogącemu, w Trójcy Świętej Jedynemu i ślubuję, Narodzie Polski, na urzędzie Prezydenta Rzeczpospolitej, który obejmuję, praw Rzeczypospolitej, a przede wszystkim Ustawy Konstytucyjnej święcie przestrzegać i bronić, dobru powszechnemu Narodu ze wszystkich sił wiernie służyć, wszelkie zło i niebezpieczeństwo od Państwa czujnie odwracać, godności imienia polskiego strzec niezachwianie, sprawiedliwość względem wszystkich z różnicy obywateli za pierwszą mieć cnotę, obowiązkom urzędu i służby poświęcić się niepodzielnie. Tak mi dopomóż Bóg i Święta Syna Jego Męka. Amen.

14 XII - Prezydent Gabriel Narutowicz przejął władzę z rąk Naczelnika Państwa. Podczas uroczystości Józef Piłsudski wzniósł toast: Jako oficer czynnej służby, który nigdy przed nikim nie stawał na baczność, stoję na baczność przed Polską, którą ty reprezentujesz.
Do dymisji podał się rząd Juliana Nowaka.

16 XII - W południe podczas zwiedzania w gmachu Zachęty wystawy współczesnego malarstwa polskiego prezydent Narutowicz został zastrzelony przez działacza prawicy, malarza Eligiusza Niewiadomskiego. Natychmiast doszło do spotkania Macieja Rataja, Józefa Piłsudskiego i Władysława Sikorskiego, który był wówczas szefem Sztabu Generalnego. Ustalono, że Maciej Rataj przejmie obowiązki prezydenta, a premierem zostanie Sikorski. Piłsudski z kolei został mianowany szefem Sztabu Generalnego WP. Nowy premier wydał rozporządzenie o wprowadzeniu stanu wyjątkowego.

17 XII - W kolejnym numerze „Rzeczpospolitej" ukazał się następny artykuł Stanisława Strońskiego Ciszej nad trumną, w którym autor twierdził, że Gdy pierwszy urzędnik i najwyższy przedstawiciel państwa, Prezydent Rzeczypospolitej, padł jako ofiara skrytobójczego zamachu, dokonanego niewątpliwie z pobudek politycznych, całe społeczeństwo bez względu na przekonania, i takie czy inne poglądy o działalności politycznej zamordowanego Prezydenta, widzi w nim obywatela, który padł na pierwszym posterunku państwowym [...] przede wszystkim ofiarę zbrodni, wywołującej powszechne potępienie. Jedynie tylko w tym powszechnym potępieniu jest godność, jest zdrowie duchowe, jest siła dająca pewność, że naród przetrzyma głębokie to wstrząśnięcie [...]. A jednak co się dzieje? Nad zwłokami śp. Prezydenta Rzeczypospolitej [...] hasać zaczyna przerażający taniec stronniczych oskarżeń [...] - To wasza wina, to wyście przygotowali grunt dla tej zbrodni, to wasza odpowiedzialność [...]. Ciszej, dużo ciszej, obok tej otwartej trumny, panowie oskarżyciele!

20 XII - Nowym prezydentem 298 głosami Zgromadzenie Narodowe wybrało Stanisława Wojciechowskiego. Kiedy go zabijecie? - padło z ławek lewicy pod adresem prawicy, gdy ogłoszono wynik głosowania.

31 XII - Przed Sądem Okręgowym w Warszawie rozpoczął proces zabójcy Narutowicza, Eligiusza Niewiadomskiego.

rok 1923

10 I - Sąd Okręgowy w Warszawie skazał Eligiusza Niewiadomskiego na karę śmierci. Narutowicz był symbolem hańby! Tę hańbę moje strzały starły z czoła żywej Polski. Nie żałuję niczego. Zrobiłem to, co było moim obowiązkiem. [...] Kiedym strzelał, miałem to przekonanie, że za jego życie daję moje. Wystawiłem weksel. Chcę ten weksel spłacić uczciwie. To jest moje ostatnie słowo - powiedział na zakończenie procesu Niewiadomski. Ponieważ prezydent Wojciechowski nie znalazł powodów do skorzystania z prawa łaski, kara śmierci została wykonana i Niewiadomski został rozstrzelany na stokach warszawskiej Cytadeli 31 stycznia

Partnerzy 105-lecia szkoły

Pec Odmet ZUO Mostostal Asaj walowa Chwedczuk
PWiK Nadlesnictwo SERWIS DIESLA
SIEDLCE
TOMASZ KOZIOŁ
 AGNIESZKA
STERNAK 

PPHU
FOLWARK
Kangurek BANK SPOL janusz
alexcars Abapest PGiNG Zespół "KRYTERS" Inzynieria Logo